Forum MuseOnline.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wszystkie dzieci Wilsona

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MuseOnline.fora.pl Strona Główna -> Inne zespoły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
__Dorothy__
space dementia.
space dementia.



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:12, 09 Wrz 2011    Temat postu: Wszystkie dzieci Wilsona

Chyba już czas na jakiś temat, gdyż dyskusje się trochę rozsiały Wink.

A więc przedstawiam:
Steven Wilson...

Wiki napisał:
brytyjski muzyk, kompozytor, multiinstrumentalista, wokalista i producent muzyczny. Jego zainteresowania muzyczne sięgają od wszelkich odmian rocka i popu w ramach formacji Porcupine Tree oraz Blackfield, przez uduchowione piosenki projektu No-Man po eksperymentalną elektronikę, awangardowy jazz i ambient, z których znane są jego solowe projekty.

Z ciekawostek mogę dodać, że Wilson jest znany z tego, że na scenie występuje bez butów. Podobno, robi tak, żeby lepiej wyczuć pedały i inne bajery od gitary. Dlatego też przed każdym koncertem wręcz rytuałem stało się odkurzanie dywanika, na którym stoi Steven, żeby mu nie zmarzły stopy Mr. Green .
Steven jest dość niski - ma gdzieś około 170 cm wzrostu (chociaż na scenie wygląda na wyższego). Sama się o tym przekonałam przed koncertem Blackfield ostatnio Wink.
Bosonogi wygląda bardzo młodo (szczególnie bez zarostu a la żul Razz). Podobno zawdzięcza to wegetarianizmowi, który z upodobaniem wciela w życie każdego dnia.
Wilson lubi Polskę, a szczególnie Kraków. A jest tak ponieważ nasz piękny kraj jako jeden z pierwszych okazał się przyjazny kiedy Porcupine Tree stawiało pierwsze kroki. Podobno także przez parę lat Steven był w związku z Polką. Jego upodobanie można zobaczyć po tym jak często Wilson przyjeżdża do nas z koncertami (ostatnio niestety coraz rzadziej). Poza tym w dorobku PTree znajduje się taki album koncertowy jak Warszawa (nagrany tamże) - jako wyraz sympatii nie nazwany Live in Warsaw na przykład.

...i jego projekty
Porcupine Tree
Czyli najbardziej znane dziecko Wilsona, choć nie pierwsze. Działa od 1987 roku, a pierwszy oficjalny album wydał w 1991 (baaaardzo inspirowany twórczością Pink Floyd - tak jak i drugi album: Up The Downstair).
W zasadzie zespół na początku był tylko wytworem chorego umysłu Bosonogiego, dopiero w 1993 roku zyskał innych członków - Chrisa Maitlanda (perkusja i chórki), Richarda Barbieri'ego (klawisze i inne parapety) i Colina Edwina (bass). I tak sobie panowie grali razem coś co można przyrównać do kosmicznego okresu Pink Floyd, rocka progresywnego, mrocznego ambientu, art rocka i psychodelicznego rocka.
Po pewnych ekscesach (z kłótnią i wybijaniem dziury w ścianie włącznie) z zespołem rozstał się Chris Maitland, a na jego miejsce przyszedł Gavin Harrison. Dołączył także drugi gitarzysta John Wesley, który gra z zespołem podczas koncertów i czyni tak zwane "backing vocals". Od tego czasu zespół "zaostrzył brzmienie" (na tyle, że można go pociągnąć pod progresywny metal), co nie spodobało się kilku dotychczasowym fanom, ale zapewniło PTree większą rzeszę odbiorców i co za tym idzie - popularność i przypływ gotówki Wink. Dzięki temu powstało pierwsze DVD koncertowe - Arriving Somewhere....
Ostatnia płyta - The Incident została wydana w 2009 roku. Jest to tzw. koncept-album. Powstał jako jeden utwór, który potem został podzielony na 14 części oscylujących wokół wspólnego tematu.

Blackfield
Drugi najbardziej znany projekt Wilsona tworzony wspólnie z Avivem Geffenem - izraelskim popstar. Składa się z piosenek, które są "radio-friendly" (bardziej popowe, wpadające w ucho i nie takie rozwleczone jak niektóre utwory PTree). Jak dotąd Blackfield dorobił się trzech albumów, najnowszy z nich nosi nazwę Welcome to My DNA.

No-Man
Projekt Wilsona i Tima Bownessa powstały pod koniec lat 80. Ogólnie mówiąc jest to najstarszy zespół, przy którym Wilson maczał palce i który krąży wokół melancholijnego rocka, jazzu, ambientu, elektroniki i progresu.

Incredible Expanding Mindfuck znany także jako I.E.M.
Nazwa mówi sama za siebie Mr. Green . Można tam znaleźć długie, rozbudowane, głównie instrumentalne utwory improwizacyjno-awangardowo-elektroniczno-psychodeliczne. Tylko dla koneserów.

Bass Communion
Projekt ambientowo-eksperymentalny, do którego Wison zaprosił takie osobistości jak Bryn Jones (Muslimgauze), Theo Travis czy Robert Fripp.

Poza tym Wilson tworzy też sam: najbardziej znany solowy projekt to Insurgentes, który niedługo zyska swoją kontynuację o nazwie Grace for Drowning. W 2009 roku ukazała się też płyta z remiksami utworów z Insurgentes.
Inne solowe dzieła to Cover Version, Unreleased Electronic Music i Tape Experiments.

Pewnie o czymś zapomniałam/nie wspomniałam więc dla ewentualnych dociekliwych przedstawiam [link widoczny dla zalogowanych] (do 2009 roku). Ostrzegam - to dzieło ma 369 stron Mr. Green .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anek-
knight of cydonia.
knight of cydonia.



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk - okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:26, 09 Wrz 2011    Temat postu:

pierwsze co powiem: NIE OGARNIAM xd za dużo tego jak na jednego człowieka. pierwsze słyszę o Wilsonie, wcześniej przewijał się gdzieś tu w dyskusjach. Porcupine Tree kojarzę, Blackfield gdzieś mi się obiło o uszy.
jeśli mam być szczera - nie miałabym teraz cierpliwości do tego, by poznawać całą jego twórczość. może kiedyś, z nudów xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żelcia
space dementia.
space dementia.



Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 1365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podarta plastikowa paczka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:41, 09 Wrz 2011    Temat postu:

anek- napisał:
pierwsze co powiem: NIE OGARNIAM xd za dużo tego jak na jednego człowieka. [...] jeśli mam być szczera - nie miałabym teraz cierpliwości do tego, by poznawać całą jego twórczość. może kiedyś, z nudów xd


Ej, no weź, Wilson jest zajebisty. Koniecznie zapoznaj się kiedyś z jego twórczością. Miałam tak samo jak ty, progresywna etykietka, obszerność kompozycji i ich ilość skutecznie zniechęcały mnie do odsłuchania choćby jednej płyty Bosego, ale kiedy w końcu się ogarnęłam wpadłam po uszy (choć nadal nie znam wszystkiego). Tu dziękuję pani Dorocie (fajny tytuł tematu) Very Happy

Dorothy napisał:
Z ciekawostek mogę dodać, że Wilson jest znany z tego, że na scenie występuje bez butów.


Myślę, że to on powinien prowadzić program "Boso przez świat" Laughing Zabawnie jest zobaczyć, że nawet na ostatnich teledyskach nie ma laczków.

Cytat:
Bosonogi wygląda bardzo młodo (szczególnie bez zarostu a la żul Razz). Podobno zawdzięcza to wegetarianizmowi, który z upodobaniem wciela w życie każdego dnia.


Dupa, dupa, dupa! Po prostu będzie trzeba kiedyś zorganizować najazd na Chatkę Puchatka i znaleźć ten jego magiczny krem do twarzy Very Happy

Bez dalszego przedłużania, facet poszerzył me muzyczne horyzonty i należy do mej Prywatnej Trójcy Przenajświętszej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anek-
knight of cydonia.
knight of cydonia.



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk - okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:34, 10 Wrz 2011    Temat postu:

hahahh, jeśli już się zapoznam, to na pierwszy ogień pójdzie Porcupine Tree.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mona_
yes please.
yes please.



Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:49, 10 Wrz 2011    Temat postu:

Zaciekawił mnie temat, więc posłuchałam sobie trochę Porcupine Tree, Blackfield znałam wcześniej. Muszę przyznać, że jestem nieco oczarowana, ale póki co chcę poznać resztę jego twórczości, a nie kończyć na dwóch, trzech utworach. Pierwsze wrażenie z Porcupine Tree udane, nie mogę się odpędzić od Lazarus. Szczere dzięki za ten temat Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
__Dorothy__
space dementia.
space dementia.



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:59, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Cieszę się, że temat się przydał Smile.

A tak z nowości - można posłuchać 8-minutowej części utworu Raider II z nowej solowej płyty Wilsona Smile.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żelcia
space dementia.
space dementia.



Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 1365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podarta plastikowa paczka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:03, 20 Wrz 2011    Temat postu:

Milutko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
__Dorothy__
space dementia.
space dementia.



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:12, 30 Paź 2011    Temat postu:

Chyba już dostatecznie się przegryzłam z najmłodszym dzieckiem Bosego, żeby coś o nim napisać.

Słyszałam opinie, że jest to najlepsza płyta w jego karierze, opus magnum i takie tam. Co prawda, ja aż tak nie pławię się w zachwytach, ale muszę przyznać, że mamy tu do czynienia z całkiem niezłym kawałkiem muzyki.
Co jest świetne - na pewno początek płyty czyli tytułowy utwór, ponieważ słychać w nim potencjał płyty. Niestety to wrażenie zaciera się trochę po Sectarian. Dalej - mój osobisty faworyt w kategorii "Wilson łagodnie" czyli Deform To Form A Star. No Part of Me urzeka mnie swoim ciężkim klimatem, po którym przychodzi odprężenie w postaci Postcard. Raider Prelude nie trafia do mnie, a Remainder The Black Dog to tak problemowy utwór jak to tylko możliwe. Są dni, że dostrzegam w nim geniusz Wilsona, ale są też takie, w których nie mogę go słychać. Trzeba przyznać - wzbudza emocje.
Potem przechodzimy do Belle De Jour, pięknego, ale niestety nie chwytającego za serce. Ale możliwe, że to zabieg celowy, bo za nim następuje Index, który chwyta za klapy, gardło, serce i za co jeszcze może. Od początku piosenka wydawała mi się niezła i z każdym przesłuchaniem przekonywałam się do niej coraz bardziej. Punkt kulminacyjny mojej fascynacji nią osiągnęłam na koncercie w Krakowie - połączenie muzyki i efektów wizualnych zrobiło swoje - aż przeszły mnie dreszcze Smile.
Ale wracamy do płyty. Kolejnym utworem jest Track One, który ma tzw. "momenty", ale nie jest zbyt spójny. I tak oto dochodzimy do Raider II, do którego miałam szczere chęci się przekonać, jednak jest dla mnie zbyt rozwlekły, niepotrzebnie wydłużony. W wersji live - odrobinę bardziej przyswajalny, ale też nie powala na kolana. Cóż... Kończymy płytę przyjemnym Like Dust I Have Cleared From My Eye, który trochę uspokaja moje skołatane nerwy po przesłuchaniu Raidera.

Co można rzec ogólnie: płyta broni się jako całość, mimo, że jest miejscami trochę niespójna. Widać w niej zamysł, koncepcję i dojrzałość twórczą z lekką nutką chęci do eksperymentowania. Takie solidne 8/10.

Ale jednak stwierdzam, że Insurgentes > Grace For Drowning.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żelcia
space dementia.
space dementia.



Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 1365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podarta plastikowa paczka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:24, 30 Paź 2011    Temat postu:

__Dorothy__ napisał:
Ale jednak stwierdzam, że Insurgentes > Grace For Drowning.


O, a to mnie szczególnie ucieszyło Very Happy Często spotykam się z opinią, że Insurgentes była zbyt zachowawcza, a Grace for Drowning to przy niej pójście na całość. Drugą przyswoiłam w zatrważająco szybkim tempie, ale pierwsza nadal jest ukochaną.
Mogę szczerze powiedzieć, że Insurgentes podoba mi się w całości, od początku do końca. Na GfD irytuje mnie Pocztówka, która zbyt szybko mi się znudziła, Raider Prelude i Track One, która moim zdaniem ma piekielnie dobrą melodię, ale wybuch całego tego ciężaru nieco ją niszczy (to wyjście działa lepiej w No Part of Me). Natomiast, w przeciwieństwie do ciebie Dorothy, Raider II i Remainder The Black Dog spodobały mi się od samego początku. Płyta wzbudza emocje, więc jest dobrze Smile

PS: Można liczyć na, może nieco spóźnioną, relację z koncertu twojego autorstwa? Chyba, że mój domysł był błędny, i na żadnym nie byłaś.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Żelcia dnia Nie 15:27, 30 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MuseOnline.fora.pl Strona Główna -> Inne zespoły Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin